Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

HEYST. Właściwie — tak...
POWSINOWSKI (siada przy stole). Co to znaczy przenikliwość urodzonego dyplomaty. Odrazu się domyśliłem. Do widzenia. Przyjemnych wrażeń!

(HEYST. rusza ramionami — wychodzi).

POWSINOWSKI (został sam w pokoju. Próbuje naśladować Heysta, chodzi zygzakiem. Wreszcie siada przy stoliku i przerzuca papiery). O. Voilà (czyta). Gix - poi — kows — a wit... kfoy cy... Chy... Gix.
(Kroki na korytarzu. Głos prof. Pistjana: „Tylko jedno piętro: parter. Mamy ogródek, wanny, salkę gimnastyczną. Niestety, małe to, skromne. Proszę tędy...“ (Pukanie. Wchodzą PISTJAN, DORDOŃSKI, CÓRUŚ — kobieta przywiędła, w binoklach. Pistjan ma duży foljał pod pachą, Faustyna Córuś — notesik, w którym ciągle coś pisze).
PISTJAN. A tu oto jest pokój z pięknym widokiem na trawnik. Pokój ma 25 metrów kwadratowych i mieści 90 metrów sześciennych powietrza. Światło południowo-zachodnie. Przebywa tu obecnie pan Ryszard Heyst, inżynier...
CÓRUŚ (gromko i donośnie). R. H! (jest tak oszołomiona, że opuszcza ołówek).
PISTJAN (uśmiecha się pobłażliwie). Tak jest, koleżanko Córuś. To R. H.
CÓRUŚ (biegnie do Powsinowskiego, ściska go za rękę). Doktor medycyny, Faustyna Córuś. Wiele o panu czytałam, panie R. H. Zasłynął pan szeroko dzięki naszemu kochanemu profesorowi. Cała prasa lekarska jest pełna pańskiej chwały. W Anglji o panu czytają, w Japonji. Przerósł pan popularnością niejednego ze współczesnych. Pan ma jedną z najciekaw-