Strona:Bruno Winawer - Jeszcze o Einsteinie.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

njalna intuicja młodego matematyka, skromnego wtedy docenta w Zurychu, Alberta Einsteina, znalazła wyjście z tych zawikłań.
Ktoby przypuszczał, że jądro wszystkich nieporozumień tkwi w prostem słówku „jednocześnie“! Ktoby przypuszczał, że analiza tego pojęcia wyprowadzi naukę z labiryntu zagadek i da nam jedną z najpiękniejszych teoryj fizycznych?
Wyjaśnienie całej sprawy — które należałoby odłożyć do rozdziału następnego — nie jest ani tak djabelnie trudne, ani tak dla laików niedostępne, jak się ludziom naogół zdaje. Spróbujmy je zawrzeć w kilku słowach.
Dopóki fizyk ciska kamienie ze zwykłego żaglowca na powierzchnię realnej wody — może ruch statku skonstatować. Ma bowiem w odwodzie — Światło, które biegnie z szybkością niepomiernie większą od prędkości wszystkich żółwich ruchów na ziemi i wskazuje z zupełną oczywistością, co jest jednoczesne, a co nie.
Ale kiedy tę samą metodę przenosimy i to samo rozumowanie stosujemy w eksperymencie Michelsonowskim — popełniamy mimowoli pewien błąd logiczny, powstaje nagle pewien circulus vitiosus. Chcemy stwierdzić, które fale świetlne jednocześnie do pewnych punktów dotrą, ale cóż nam świadectwo tej jednoczesności daje? Znów światło czyli fale świetlne!
Pomówimy zresztą o tem obszerniej, bo w tem się właściwie cała teorja einsteinowska streszcza. Teraz przypomnijmy jeszcze, że nietylko doświadczenia Michelsona, ale i słynne obserwacje astronomiczne de Sittera stwierdzają ten sam fakt dziwny: Bez względu na to, w jakich warunkach obserwujemy — z mniej lub więcej ruchomej platformy — dla prędkości światła znajdujemy zawsze tę samą wielkość stałą — 300 tysięcy kilometrów na sekundę. Innemi słowy, czy będziemy biegli za falą świetlną, czy też od niej się oddalali — fala ta ucieka przed nami zawsze z jedną i tą samą chyżością.
Znowu paradoks, którego fizyka dotychczasowa objaśnić nie umie. Rzeczywiście bowiem — wszystkie nasze doświadczenia — i t. zw. zdrowe zmysły — wskazują, że jeżeli pocznę biec za pociągiem, pociąg ten wolniej się będzie oddalał ode mnie, niż gdybym stał w miejscu, jego prędkość będzie dla mnie mniejsza. Dlaczegóż dla światła jest niezmiennie ta sama — we wszystkich możliwych wypadkach?