Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ten sposób, żeby nie trafiały na stopy tancerki i wykręcania korpusu w lewo tak, żeby nie uderzał o inne pary, o łokcie, żebra i plecy.
Przybram, zachęcony pochwałą, wyciął hołubca i skoczył z rozmachu równemi nogami na stopy jakiejś korpulentnej damy, która odrabiała co wieczór przepisaną ilość turów z porady lekarza. Dama kwiknęła z bólu głosem tak przeraźliwym, że pośpieszono jej z pomocą od stolików sąsiednich. To wywołało znowu pewne zamieszanie wśród par wirujących — na środku sali utworzył się spory zator, ludzie mówili coś, gestykulowali i wyrażali się naogół dość nieprzychylnie o talentach towarzyskich Huberta.
Najgorsze, że nawet martwe przedmioty szydziły z niego, światła elektryczne kręciły się przed nim w koło, a żyrandol jeździł, jakby go kto raptem na karuzelu zawiesił.
Dopiero Nelli wyprowadziła go za rękę, jak zbłąkanego chłopca, z tego oszołamiającego zbiegowiska, posadziła przy stole i kazała mu się napić wina na otrzeźwienie.
I wszystko minęłoby spokojnie, gdyby się Castiglioni nie uparł, że on zapłaci za rachunek. Wyjął z bocznej kieszeni banknot: pięć funtów angielskich — położył to na tacy i zażądał reszty. Wyfraczony kelner ukłonił się grzecznie, zabrał banknot i poszedł. Po chwili przyszło ich dwóch — kłaniali się jeszcze uniżeniej, oglądali papier pod świa-