Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
MIŁOŚĆ I SAMOCHÓD.

Jakaś postać wyśniona, świetlista, lśniąca od barw iryzujących, od których się w oczach ćmiło, jakaś twarz śniada w aureoli rozwichrzonych włosów jasnozłotych... I tego rodzaju zjawa podaje rękę grubemu Nirnsteinowi, mówi dźwięcznie: „Bon giorno, James“ i siada na kanapie! Przybram mrugał powiekami, jakgdyby mu kazano patrzeć podczas kulminacji w jarzące słońce wiosenne.
— To jest nasz denat, Nelli — prezentował Castiglioni. — Pije wcale nieźle, opowiada anegdoty. Jeszcze z niego będą ludzie. I wszystko wie! Na pamięć, na wyrywki. Ile Mars ma łokci obwodu i kiedy Kolumb odkrył Amerykę, z czego się składa kreda i dlaczego na Mont Blancu przez cały rok śnieg leży. Zdumiewające doprawdy. I takiemu człowiekowi społeczeństwo każe mieszkać od podwórza, w hoteliku „Goldene Krone“! Pogadaj sobie z nim, odwieź go do domu. Będzie mieszkał w „Bristolu“. Ja z Gezą mamy jeszcze konferencję