Strona:Bruno Winawer - Doktor Przybram.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i podniósł przez to frekwencję, towarzystwa naukowe prosiły go o cykl odczytów, towarzystwa filantropijne o datek. Drużyny sportowe mianowały go w ciągu godziny członkiem honorowym piętnastu różnych zrzeszeń lekkoatletycznych, jacyś krawcy błagali go, jak o zaszczyt, o pozwolenie wzięcia na poczekaniu miary i wykonania dlań gratis garnituru wizytowego. Pisma ilustrowane domagały się fotografji z podpisem i aforyzmem, pisma codzienne prosiły o wywiad. Gazety drukowały w wydaniach specjalnych grubym drukiem, na pierwszej stronicy, co będzie dziś robił o dziewiątej, o trzeciej, o piątej, dokąd się uda na obiad i dokąd na kolację.
Człowiek normalny, kiedy wybije jego godzina i przyjdzie nań chwila odpowiednia, biegnie do pierwszej lepszej kwiaciarni, nabywa bukiet róż albo fijołków i z tym bukietem tudzież z sercem, mocniej kołatającem w piersiach, idzie, gdzie trzeba i tam się oświadcza, całując w rękę, kogo należy. Przybrama nieprzeliczony tłum odprowadzał do kwiaciarni, jacyś reporterzy biegli przed nim i za nim, jakieś damy wyrywały mu kwiatki z bukietu, zostawiając mu — dla własnych jego celów matrymonjalnych — kilka drutów, bibułkę i oskubane łodygi.
Po wielu nieudanych próbach i bezowocnych wysiłkach Przybram postanowił oświadczyć się telefonicznie.
Pewna — starsza już dzisiaj — panienka z centrali, która zgodziła się łaskawie na udzie-