Strona:Bruno Jasieński - Pieśń o głodźe.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z orkiestrą,
a potem tłum śę czarny na rogah doczepiał.


na placu teatralnym tłum rozlał śę w mrowie.
dzwony dwońiły w dzwony i w dzwonah ih kszyk ńikł,

gdy nagle
straszny,
obandażowany
człowiek
podńosłem śę ogromny,
groźny,
jak wykszykńik !


panowie !
jestem wzruszony.
widźiće, zbladłem.
żegńaće mńe tak piękńe i tyle tu kobiet,
ale zapominaće, że ńic dziś ńe jadłem
i muszę iść zaraz na obiad.


o !
cisza .
i ryk jeden !