Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziany ryk trąby, rozgrzmiały nagle w grającej z tłumikiem orkiestrze smyczkowej, przedarł się tubalny głos:
— Hallo! Hallo! Mówi Paryż!
Słowa te były tak nieoczekiwane, że tłumy w podnieceniu zakotłowały i umilkły, niepewne, czy nie padły ofiarą złudzenia słuchowego.
Przez chwilę słychać było w głośniku jedynie niewyraźne echo, doliczające: „ośm, dziewięć, dziesięć...“ Rozgorączkowane oczekiwaniem tłumy pochyliły się bliżej. Wtedy, poprzez dźwięk odliczanych cyfr, po raz drugi rozległ się donośny, metaliczny bas:
— Hallo! Mówi Paryż!
Teraz nie mogło już być wątpliwości. Gniotąc się i prąc, ludzie z ciekawością cisnęli się ku głośnikom. Akompanjament umilkł. Po chwili ten sam glos ozwał się po raz trzeci:
— Mówi Paryż!
Po niewiarygodnych rewelacjach lotnika angielskiego brzmiało to, jak klucz do niepokojącej zagadki. Po chwili głos rozległ się znowu, dobitny i ogłuszający:
— Mówi Paryż! W chwili obecnej miasto Paryż posiada siedem wybudowanych przez ostatnie dwa lata radjostacyj o średniej mocy 500 kilowatów każda. Nastawiliśmy nasze maszyny na długość fal wszystkich popularnych stacyj kontynentu. Łącząc się z którąkolwiek bądź z nich, musicie nieuchronnie słyszeć nasz głos, przewyższający wiele razy moc ich anten...
Słowa umilkły. Przez chwilę dał się słyszeć głos zagłuszonej stacji, donoszącej w lakonicznej depeszy o wypowiedzeniu przez Japonję wojny Sowietom. Po chwili ten sam głos znowu pokrył wszystko:
— Robotnicy! Żołnierze! Chłopi! Mówi do was rewolucyjny rząd Paryża. Paryż, który uważaliście za wymarły, — żyje. Słuchy, jakie dochodziły was o szalejącej w nim epidemji, — kłamią. Epidemja w Paryżu wygasła dwa lata temu.