Strona:Bronisław Komorowski - Po śmierci.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIOTR.

Papo! niech żyją twoje magnetyczne bziki!
Sławnym ty będziesz z swojej dzisiejszej praktyki,
Ale tę twoją sławę ja ci drogo kupię...

WALERY.

Więc on zejdzie doświadczać tu na moim trupie?

PIOTR.

Łgać trzeba! więc naprzykład, że błąd organiczny
Sprowadził śmierć przedwczesną i nagłą — dziedziczny
Błąd, na któregoś często sam pan mi się skarżył...
Że warto, by ktoś z fachu na trupie rozważył
Ten błąd, a może odkryć ztąd jakie nowości,
Za które może wdzięczność mieć całej ludzkości —
Że wreszcie, gdy pan zmierasz nie zdrowy, nie chory,
Mogą to dla ócz zwykłych być tylko pozory
Śmierci, — ile że jeszcze niespełna godziny
Przed śmiercią pan stroiłeś różne pantominy,
Zdrów i wesół i czerstwy... Więc warto doświadczyć
Ten błąd za świeża jeszcze... można się odznaczyć...
I tam dalej — i dalej — — koniec sam się skleci!...

WALERY.

Omegą — ma Stasieńka!...

PIOTR (po namyśle.)

Ba, jeszcze ktoś trzeci
Zdałby się tu... Konieczność nawet pewna zmusza:
Bo dla zmarłych potrzeba gwałtem — notarjusza!

WALERY.

Bardzo słusznie...

PIOTR.

Ej, głupstwo! mamy dość wybiegów —
Którego z pańskich można zaprosić kolegów
Na ten urząd —

WALERY.

Ach, prawda — więc można by Władka? —
On dobry do komedji — przyjaciel mój — gładka
Zresztą bardzo figura w takich sprawkach...

PIOTR.

Basta!...
Kortyna się podnosi... Ja lecę do miasta