Strona:Bronisław Komorowski - Po śmierci.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STASIA.

Słuchaj, pokazywałam papie owe plotki
Gazeciarskie — wyrocznie liche twojej sławy...

WALERY (ciekawy.)

A on?...

STASIA.

O drogi, nie bądź tylko znów tak łzawy
Jak przed chwilą... Wszak Piotr już dobrze nam objaśnił,
Że raczej śmiać się z tego! — Któżby serca waśnił
Z przesądami?... Więc papa spojrzawszy na dziennik
Rzekł: „Krytyka?... to błazen! to największy zmiennik
Pod słońcem! — Zresztą, cóż że na Parnas go wsadzą
Gdy on głodny — a jeść mu gazety nie dadzą!...
Krytyka, to szubrawstwo nikczemne — ladaco —
Ona poróżnia ludzi z wszelką dobrą pracą,
Trąbiąc o jakiejś sławie — o laurach — o wieńcu...“
Lecz tyś posmutniał znowu? O, w twoim rumieńcu
Czytam hańbę orzekań, których nam nie zmienić,
Ale właśnie wypada chyba się rumienić...

WALERY.

O sny moje!... Artysta! ulubieniec całej
Publiczności!

STASIA.

„Coż przyjdzie ludziom z takiej chwały?“
Mówił papa — „za życia jest to wielkie zero:
Artysta żyć zaczyna po śmierci dopiero,
I wtedy świat dopiero tworzy dziwolągi
Jego wielkości szczytnej, stawia mu posągi,
Gdy on ani łaknący już, ani spragniony...“

PIOTR (n. s.)

I kiedy — najważniejsza — nie trza mu już żony!...

WALERY.

Ach, po śmierci — po śmierci odżyjesz artysto!

PIOTR.

Anieli cię ubiorą w koronę gwieździstą...

WALERY.

Po śmierci!

PIOTR.

Gdy już robak serduszko powierci!

WALERY.

Oh! Stasieczko!...