Przejdź do zawartości

Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do głowy, a że Pan Jezus był ubrany skromnie i nie wyglądał na człowieka, któryby miał dużo pieniędzy, skrzywił się i rzecze:
— Nie mogę was przyjąć; moje izby pełne są ziół i nasion. Gdybym każdego miał przyjmować, ktokolwiek do mych drzwi zastuka, to musiałbym sam pójść z torbami.
Poszukajcie sobie innego przytułku. Co rzekłszy, zatrzasnął okno i zostawił Pana Jezusa bez noclegu. —
Pan Jezus odwrócił się i poszedł do małego domu.
Zaledwie stuknął, biedak w tej chwili otworzył swoje drzwiczki i poprosił wędrowca do środka.
— Przenocujcie u mnie, — rzekł, — już ciemno i dziś nie możecie iść dalej.