Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

karzy nie podzielał jego rzekomej wiary w możność powstrzymania rosnącego chaosu. Istotnie, jeszcze z Warszawy rozesłał telegraficzne wezwania do kilku grubszych ryb z City, Amsterdamu i Zurichu, zapraszając je na rozmowę do Paryża. Sam jednak wątpił, czy wogóle przyjadą. Zresztą to już było mu najzupełniej obojętne. Chodziło mu przecie wyłącznie o stworzenie warunków, które usprawiedliwiłyby samobójstwo.
Jutro cała prasa światowa poda czarnym drukiem dzisiejszy wywiad. Uśmiechał się na myśl, co też powiedzą na to finansiści, dobrze rozumiejący sytuację. Orzekną, że Paweł Dalcz zwarjował. Przecie doskonale wiedzą, że nie tylko o czterystu miljonach marek, lecz nawet o czterdziestu nie mogłoby teraz być mowy. Tłumy jednak uwierzą. Wszystkie pozory będą przemawiały za zupełnie logiczną koncepcją: wierzył w możność uratowania swego majątku, a z chwilą, gdy mu odmówiono pomocy, nie miał innego wyjścia, poza samobójstwem. Taką też tezę będzie musiało przyjąć śledztwo. Na żadne wątpliwości nie zostanie tu miejsca.
Pomimo wszystko Paweł nie spał tej nocy. Przemęczone nerwy nie chciały pogodzić się z decyzją powziętą przez mózg, z decyzją, której skutkiem w naturze takiej, jak Pawła, powinien być przecie spokój.
Nazajutrz bez żadnych trudności został przyjęty przez ministra skarbu i otrzymał trzy miljony dolarów, stanowiących ratę długu rządu austrjackiego w Banku Pożyczek Międzynarodowych. To, że zażądał wypłaty w banknotach nie zdziwiło nikogo, gdyż w ostatnich czasach każdy wolał mieć do czynienia z efektywną walutą.
Popołudniu odlecieli do Paryża. Należało przewidywać, że po wywiadzie podanym w prasie, na lotnisku będą go oczekiwali dziennikarze francuscy, pokazywanie się którym byłoby teraz wysoce ryzykowne dla całego planu. Dlatego Paweł kazał pilotowi