Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezrobotnym, dla których to zboże byłoby ratunkiem. Arytmetyka warjatów: tracą zboże, tracą pieniądze na kule karabinowe, tracą ręce robocze, tracą konsumentów, a zyskują samowystarczalność gospodarczą, czyli standaryzowaną nędzę i nieustanną groźbę rewolucji!
Zapalił papierosa i nerwowo odrzucił zapałkę:
— Szaleństwo!
— To prawda — nieśmiało odezwała się Krystyna — ale jakież się środki zaradcze?
— Jakie? — wybuchnął — jakie?... Przedewszystkiem zamknąć tych wszystkich kacyków w domach warjatów! Skrępować, uniemożliwić im decydowanie o rzeczach, których nie są w stanie ogarnąć. Pomyśl tylko, jak się przedstawia dzisiejszy świat: wyobraź sobie wielkie przedsiębiorstwo w którem kilkuset dyrektorów działa sobie na złość. Jest to dajmy na to wielki dom handlowy. Dział manufaktury narazie nie ma obrotu i nie posiada gotówki, by zapłacić swoich pracowników. Przeprowadza redukcję, głodzi ich, bo wie, że z działu żywnościowego nie dostanie niczego na kredyt, ani z działu pieniężnego ani grosza pożyczki. By wyśrubować ceny na manufakturę, niszczy swoje zapasy, a pracownicy z działu żywnościowego chodzić muszą teraz półnago, bo nie stać ich na ubranie. O takiem przedsiębiorstwie każdy przeciętnie rozsądny człowiek powiedziałby, że jest ponurą groteską, ale gdy ten sam człowiek czytuje codziennie pisma z wiadomościami o identycznie mądrej gospodarce państw i klik kapitalistów — ma całkiem poważną minę. Powiada, że są to „zjawiska ekonomiczne“, zamiast powiedzieć że są to poprostu opłakane wyniki głupiej gospodarki, skutki dopuszczenia nieudolnych ludzi do kierowania poszczególnemi działami. Cały sekret polega na fatalnej dystrybucji dóbr. Oczywiście byłoby równym nonsensem twierdzić, że można je porozdzielać z matematyczną ścisłością, że każdy powinien otrzymać dokładnie tyle samo, co inny.