Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z chęci pomniejszenia swych uczuć do Krystyny, lecz z nałogu pomniejszania wszelkich wartości ludzkich.
Lubił ją. Nietylko lubił przestawać z nią, patrzeć na nią, słuchać jej głosu, dzielić się z nią myślami, mieć poczucie, że ma do czynienia z kimś bezwzględnie i jedynie dlań bliskim, oddanym i cenionym, lecz także lubił myśleć o niej, jako o czemś przynależnem jemu, jako o swojej niepodzielnej własności. Jeżeli zaś odpowiadały mu jej żywy umysł, wnikliwa inteligencja i dyscyplina myślenia, bynajmniej nie osłabł w nim dawny, jak mu się zdawało wyłącznie fizyczny pociąg do jej ciała, ruchów, jakiegoś nieuchwytnego wdzięku kobiety i młodego chłopca jednocześnie.
Nieraz zastanawiało go to, że on, który wcale nie wyróżniał się plastyką wyobraźni, gdy tylko przymykał oczy i intensywnie myślał o niej, z łatwością uzmysławiał ją sobie. Widział ją uśmiechniętą i zamyśloną, smutną i zasłuchaną, widział blask jej oczu i za każdym razem zdumiewający go wykrój warg, widział ją całą z nieprawdopodobną wyrazistością. Każde zaś wspomnienie o niej odzywało się wewnątrz poczuciem łagodnego ciepła, które na mgnienie przerywało nieustanną pracę mózgu.
Z czasem nawet i te, jak je nazywał, zapady myślowe polubił. Przychodziły podczas samotnej pracy i podczas dyktowania, w trakcie rozmowy i w chwilach odpoczynku. Przyzwyczaili się do nich i podwładni, chociaż do głowy nigdyby im przyjść nie mogło, że prezes Dalcz każe sobie powtarzać przed sekundą wypowiedziane zdanie, bo zamyślił się o jakiejkolwiek kobiecie.
Wynikiem tych częstych teraz zapadów były odręczne listy, rzecz niebywała, wysyłane przez Pawła przy lada sposobności z różnych miast brazylijskich. Wprawdzie zawierały zaledwie kilka lub najwyżej kilkanaście słów, ale już sam fakt, że adresowane by-