Strona:Boy-Żeleński - Piekło kobiet.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w traktowaniu jednego i tego samego czynu ma swoje poważne strony ujemne, do których jeszcze wrócimy. Bądź co bądź, zdaje się pewne, że Komisja kodyfikacyjna wyrzeka się karania matki. Zawsze to krok naprzód.
Trzeci pogląd kompromisowy, to niekaralność matki i niekaralność lekarza; przyczem ocena wskazań — w najszerszym pojęciu — do przerwania ciąży byłaby zadaniem lekarza, rękojmią zaś byłaby poprostu jego ogólna przysięga lekarska. Mógłby więc ten lekarz rozstrzygać o wskazaniach zarówno lekarskich jak społecznych i eugenicznych. Wówczas możnaby szerzej stosować przerwanie ciąży w razie życiowej konieczności w szpitalach i kasach chorych. Karalność tyczyłaby tylko partactwa, które i tak podpada pod inne paragrafy karzące partactwo lekarskie i nieuprawnioną fuszerkę. Toby już było bardzo daleko idące posunięcie; chodzi tylko o to, jak patrzyliby lekarze na przerzucenie na ich barki tak szerokich atrybucyj?
W każdym razie widzimy, że coś tam w Komisji kodyfikacyjnej świta, że członkowie jej zrozumieli nareszcie, nietylko jako ludzie (i może jako klienci?), ale jako prawodawcy, że rzecz jest trudna, ważna, i że zbyć jej kopjowaniem przestarzałych paragrafów nie wolno. Nie chce im przejść przez gardło skasowanie szkodliwego artykułu, ale chcą stworzyć stosunki, w których karalność pozostałaby fikcją, jaką jest ostatecznie i dziś, ale fikcją mniej morderczą. Jak z tego wybrną, dowiemy się; niebawem ma być projekt ustalony w ostatniem czytaniu. Czy te wszystkie kompromisowe kombinacje okażą się wykonalne czy nie, to życie rozstrzygnie. To pewna, że można to wszystko