Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dostawszy się do Hamptonu, bytem już spokojny o mój los, bo tak jak dotąd, mogłem pełnić obowiązki odźwiernego i przybyć bez przeszkód nowy rok szkolny.
Na trzy tygodnie przed powrotem do szkoły spotkała mnie przyjemna niespodzianka w postaci listu od mojej dobrej przyjaciółki, miss Mary F. Mackie, nadzorczyni, w którym prosiła, żebym powrócił do Hamptonu na dwa tygodnie przed zjechaniem się uczniów, i dopomógł jej w zrobieniu porządków i urządzeniu szkoły. Było to dla mnie korzystne pod każdym względem i dawało sposobność uzyskania nanowo kredytu u skarbnika. Wyjechałem do Hamptonu natychmiast.
Przez dwa tygodnie miałem przed oczyma przykład, którego nie zapomnę nigdy. Miss Mackie pochodziła z jednej z najstarszych i najdystyngowańszych rodzin z Północy; pomimo to, przez dwa tygadnie pracowała razem ze mną, myjąc okna, okurzając meble, przyrządzając łóżka i t. p. Nie byłaby spokojna gdyby przed przybyciem uczniów szyby nie lśniły się czystością, i wykonywała sama tę robotę z wielką przyjemnością co rok o tej porze.
Niełatwo mi było zrozumieć, że kobieta na jej stanowisku i tak inteligentna, zniża się do pospolitych robót, przeznaczonych do podźwignięcia rasy upośledzonej, i od tej pory nie mogłem nigdy powstrzymać się od powstawania przeciwko szkołom dla murzynów, które nie wszczepiają swoim uczniom pojęcia o godności pracy.
Przez ostatni rok pobytu w Hamptonie każdą chwilę wolną od zajęć odźwiernego poświęcałem na naukę. Chciałem się odznaczyć w tym ostatnim roku, ażeby dostać się na honorową listę mówców, przemawiających przy rozdawaniu nagród. Powiodło mi się zupełnie i w czerwcu 1875 ukończyłem kurs nauk w Hamptonie. Całą korzyść, jaką odniosłem z lat mego pobytu w tej szkole, można przypisać dwom przyczynom: pierwsza — to zetknięcie