Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednakowoż wpływ przodków na jednostki i co za tem idzie, na całą rasę, ma swoje znaczenie, pod warunkiem — żeby nie zawiele na to liczyć. Ci, którzy wykazują ciągłe słabe strony młodego murzyna i porównywają rozwój białego człowieka z murzynem, nie zdają sobie sprawy z wpływu wspomnień, unoszących się w domach starożytnych rodów. Nie mam wspomnień, jak już mówiłem, i nie wiem, kto była moja babka. Miałem i mam wujów, ciotki i krewnych, ale trudno byłoby mi wskazać gdzie są obecnie. W tem samem, co ja położeniu znajdują się setki i tysiące murzynów we wszystkich stronach kraju. Sam ten fakt, że młodzieniec z rodu białych wie, iż wrazie niepowodzenia stanie się hańbą dla rodziny, trwającej od wielu pokoleń, może niekiedy wystarczyć dla ocalenia od pokusy. To, że człowiek ma za sobą i wokoło siebie rodzinę, której historya i stosunki przejmują go dumą, jest już bodźcem do zwalczenia wszystkich przeszkód.
Czas, udzielony mi na uczęszczanie do szkoły, był krótki, i prócz tego chodziłem bardzo nieregularnie. A nawet to chodzenie trwało krótko. Musiałem przerwać naukę i cały czas poświęcić warzelni. I wtedy znów uciekłem się do kursów wieczornych. Mogę przyznać, że większej części tego, co umiem, nauczyłem się wieczorami, po skończonej pracy. Czasami trudno mi było znaleźć odpowiedniego nauczyciela. Zdarzyło mi się raz odkryć, ku wielkiemu rozczarowaniu, że mistrz nie więcej umiał odemnie. Często musiałem iść pieszo kilka kilometrów, ażeby wydać lekcye. W każdym jednak razie, pomimo, że przechodziłem w dzieciństwie chwile smutne i zniechęcające, ani na jeden dzień nie zrzekłem się zamiaru zdobycia wykształcenia, bez względu na cenę wszelkich wysiłków.
Wkrótce po przybyciu do Zachodniej Wirginii matka przyjęła do rodziny, pomimo naszego ubóstwa, młodego chłopca, sierotę, któremu później nadaliśmy nazwisko James B. Washington. Od tej