Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiązankę bławatów, za nią uklękli wszyscy i z tych piersi gorąco kochających Ojczyznę, popłynęły w dal wieczorną, ku niebu usianemu brylantami gwiazd, słowa tej rzewnej modlitwy „Boże Ojcze“... i „Ojczyznę wolność, racz nam wrócić Panie!“ a na zakończenie słowa pełne skargi, łez, krwi i buntu: „Z dymem pożarów“...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

W ten sposób śp. matka moja zebrała pomiędzy włościanami w wioskach okolicznych, paręset rubli i kilkanaście sztuk płótna, jako ofiarę ludu; — a duch wielkiego Naczelnika unoszący się ponad równiną Maciejowicką, radował się, widząc w tem żniwo kos racławickich.