Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.
Odwrót.

Jeden z moich serdecznych przyjaciół, który umarł na ciężkie cierpienia serca, pisząc do mnie na kilkanaście dni przed śmiercią porównał męki swego długiego konania, jakie musi przechodzić biedny pies, któremu oprawca zarzucił na szyję pętlicę, którą to zaciśnie, to popuści trochę, zanim zdusi zupełnie swą nieszczęśliwą ofiarę!
Porównanie to daje się zastosować i do konania naszego powstania od początku 1864 roku.
Szamotał się jeszcze naród, w śmiertelnym uścisku wroga, zaciskającego mu coraz silniej stryczek na szyi, powstanie to omdlewało i zdawało się być blizkiem końca, to znowu się ożywiało, zaczerpując w płuca powietrza, gdy wróg przez chwilową bezsilność, musiał mu pofolgować.
Zwątpienie jednak coraz większe ogarniało ogół, nie mogący dojrzeć na horyzonie tej pomocy, którą noty dyplomatyczne Francyi, Anglii i Austryi jakoteż blagierskie mówki Napoleona III. zdawały mu się zapowiadać.
Ogół więc coraz więcej opuszczał ręce, tak że nawet sporadyczne gdzie niegdzie zwycięstwo, jakiego oddziału i cała energia Rządu Narodowego nie mogły mu dodać wiary i zaufania w przyszłość!
Bohaterowie powstania Czachowski, Chmieliński Jankowski itd. poszli na śmierć męczeńską, inni powstańcy wyparci i rozproszeni zostali za granicę, a wałęsające się jeszcze tu i tam maleńkie oddziałki, du-