Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowisko pomocnika i sekretarza pełnomocnego pułkownika Żaczka.
W chwili, o której piszę, nietylko szeregi powstańcze zrzedły i nikły, lecz i pod wpływem zwątpienia i paniki, obejmującej coraz szersze kręgi, luki w organizacyi narodowej stawały się coraz większemi.
W tej to epoce oprócz powyższego mego dygnitarstwa, pełniłem zarazem obowiązki naczelnika powiatu krasnostawskiego i lubelskiego. Naturalnie rezydencyi stałej nie miałem, a raczej rezydowałem na bryczce, w ciągłej podróży pomiędzy Kurowem, Krasnym Stawem, Zamościem i Hrubieszowem, spełniając najrozmaitsze misye, do których mnie pułkownik Ż. delegował.
W ostatnich jednak czasach bawiłem ciągle w okolicach Lublina, a często w Biskupiu pod samem miastem, gdzie, stykając się codziennie z Moskalami, czułem się bezpieczniejszym, niż zdala od Lublina, gdzie rodacy, nastraszeni częstymi napadami Moskali, ich barbarzyństwem, niechętnie już przytułek powstańcom dawali.
Powiat lubelski, jako podlegający najczęstszym napadom Moskali, był też najwięcej zdemoralizowany i zwątpiały, i dlatego to mój naczelnik, komisarz pełnomocny, wysłał mię tam z zupełnem pełnomocnictwem, dzieląc się swą władzą ze mną t. j. dał mi pewną liczbę blankietów z pieczęcią komisarską do dyskrecyonalnego użytku.
Chodziło o podniesienie upadającego ducha o wskrzeszenie uroku powstania i Rządu Narodowego, działanie więc winno być szybkie bez wahania i odnoszenia się do wyższej instancyi.
Komunikacye przytem były wielce niebezpieczne z powodu ośmielenia Moskali bezczynnością powstań-