Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dził sobie ad hoc do zapełnienia „Redakcyjnej skrzynki“ jakieś (?+), które, zapewne dla zachowania incognito, ukrywa się pod damską suknią.
Otóż owe właśnie (?+), w Nr 120 tego Kuryera wyjaśnia nam swoje pojęcia o przyzwoitości i wzajemnym szacunku w sposób następujący:
— „Czytałaś pani ostatni zeszyt Niwy? — pisze (?+).
— Czytałam.
— A „sprawy bieżące.“
— Przed resztą nawet.
— No i cóż?
— A nic... nic zgoła.
— Gdybym pani jednak powiedziała, że autor po tem więcej niż niefortunnem wystąpieniu... wstąpił do cyrku na miejsce jednego z clownów dymisyonowanych zeszłego tygodnia.
— No — to powiedziałabym, że powinien był już dawno zacząć od tego...
— Ależ to okropność!... skandal niesłychany!... literat... w cyrku.
Więcej nie mogłam dosłyszeć — (mówi panna?+), mimo szczerej chęci dowiedzenia się całej tej anegdoty.
Oto jest ów dowcip, godny zaprawdę mężów z owego Kuryera, tak tych, którzy go napisali, jak i tych, którzy go pozwolili ogłosić drukiem.
Nr 3210. „Wyższość języka francuskiego nad polskim.“