Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

goś Moszka lub Icka, który nie tylko pośredniczy przy kupnie bydła i najmowaniu ludzi, ale nawet przy matrymonialnych układach.
Po trzecie, że pracownicy posiadający odpowiednie kwalifikacye, wolą kłaniać się lokajom pracodawców i wystawać u dzwonków ich mieszkań, aniżeli meldować się w Biurze. Jeżeli zaś który z nich raczy się zameldować, wówczas pragnie wyższego awansu i będąc n. p. uzdolnionym pisarzem prowentowym, pomocnikiem jeometry lub zakrystyanem, chce od Biura posady plenipotenta dóbr obszernych (jeżeli nie ministra spraw wewnętrznych) inżyniera lub biskupa i to natychmiast.
Ależ panowie! czas nareszcie zerwać z przesadnemi ambicyjkami; w tak trudnych jak obecnie okolicznościach, niejeden już przyjął posadę mniejszą niż zasługiwał na nią, — niejeden z urzędu wezyra zjechał na „fałszowane pomarańcze,“ — a panowie chcielibyście zaraz szlif jeneralskich. To nawet nieładnie!
Jeżeli istotnie zadaniem druku jest pobudzać ludzi do samodzielnego myślenia, w takim razie bardzobym się cieszył, gdyby to, co powiedziano, nasi pracodawcy i pracownicy wzięli głębiej do serca. Biuro dla szukających pracy jest zacną i użyteczną instytucyą, nie pozwólcie mu więc panowie marnieć, a tem bardziej upadać, bo o drugie — będzie trudniej.


∗                              ∗