Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozwinęłaby się inaczej. Jeden, drugi i dziesiąty konsument cielęciny doniósłby redakcyom, że istotnie fakt ma miejsce. Paru lekarzy i weterynarzy wystąpiłoby z objaśnieniami: dlaczego wydymanie cielęciny jest szkodliwe, a wykwalifikowani prawnicy uwiadomiliby ogół o artykułach prawa, mogących służyć za ochronę dla konsumentów, a za postrach dla producentów cielęciny. Na nieszczęście publiczność na kwestye podobne jest mało uważna, a lekarze i prawnicy przyjęli za zasadę: udzielać porad i opinij tylko na wyraźne żądanie ściśle oznaczonego i odpowiedzialnego interesanta.
Dzięki temu systemowi, tysiąc kwestyi dokuczliwych jak komary, mnoży się i rozwija bezkarnie. Publiczność milczy, specyaliści także milczą i tylko godni pożałowania dziennikarze suszą sobie i bliźnim głowy nad wynajdywaniem „kwestyi“ społecznych, ekonomicznych, pedagogicznych i Bóg wie jakich, które bez szkody dla cywilizacyi mogły były konserwować się i nadal w duchowych śpiżarniach ich twórców.
Tymczasem, jak to zwykle bywa, jedno złe wyradza drugie, i niekarność w takim drobiazgu jak n. p. wydymanie cielęciny, zachęca do występków, czy tylko śmieszności grubszych, jaką między innemi jest n. p. wydymanie moralnej wartości ludzkiej.
Istnieje, dajmy na to, indywiduum, duchowo nie większe od dziurawego laskowego orzecha i posiadające te tylko własności, że jest miękkie i rozciągliwe jak guma elastyczna. Ponieważ indy-