Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

on sam, gdy na tej drodze wykształci z czasem jakiego pożytecznego obywatela dla kraju.
Długi czas wierzono, że słońce obraca się dokoła ziemi i później dopiero przekonano się, że jest przeciwnie. O bodajby i dla nas nadeszła epoka, w której pwiemy sobie:
„Cnotą — jest oszczędność; hańbą — rozrzutność i życie nad stan.“
Mówiono wprawdzie i u nas kiedyś:
„Pamiętaj przychodzie, żyć z rozchodem w zgodzie.“
Albo: „Ziarnko do ziarnka, zbierze się miarka.“
Lecz było to kiedyś tam, kiedyś!...





24 Lutego.
Poddanka. — Wydymanie cielęciny. — Rzecz o stowarzyszeniach. — Zapis ś. p. Sierakowskiej. — Opera włoska. — Obyczaje odczytowe — Figaro.

Dał nam tedy p. Wł. Okoński, autor „Niewinnych,“ a mimo to, pisarz istotnie wielkiego talentu, dał nam tedy — nowy obrazek dramatyczny pod tyt.: „Poddanka.“
Intryga jest prosta. Niejaki p. Andrzej, potomek Judaszów, którzy Chrystusa sprzedali, odziedziczył po swojej siostrze wojewodzinie majątek i pannę Kazimierę. Panienka ta była chłopskiem dziecięciem, które wojewodzina, jako pewien rodzaj wezykatoryi przeciw nudom, do dworu swego przy-