Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A skąd ty wiesz, literacie, że moje kasy są tak pełne, jak mówią o nich?... Skąd wiesz, że nie wolałbym swoich dostatków pomieniać na los najgorzej płatnego urzędnika? Skąd wiesz, że nie jestem zmuszony wyzyskiwać podwładnych, abym nie zginął sam i ci, którzy mi kapitały powierzyli?... Czasy są żelazne i nie każdy wśród nich może być jedwabnym...
Tak! czasy są istotnie żelazne i nie dziennikarska to sprawa sądzić takie lub owakie postępowanie. Róbcie więc, jak wam sumienie dyktuje, lecz jeżeli rzeczywiście macie tak wielkie dochody, nie zapominajcie, że istnieją pewne okrasy, nadające im smak przedziwny. Okrasy te nazywają się: czynami obywatelskimi, czcią u współczesnych, pamięcią u potomnych.
Obyście wszyscy możni świata tego kosztowali w życiu jak najwięcej podobnych przypraw!...





8 Lutego.
Komedya. — Emerytura dla urzędników i regularna wyplata pensyi nauczycielkom prywatnym. — Częstochowa i Janów. — Szkolne kasy oszczędności.
Wyjątek z komedyi p. t.: „WIELE HAŁASU O NIC.“
Osoby jak niżej, rzecz się dzieje w lokalu
Opinii publicznej.

OPINIA.

Woźni! otwórzcie drzwi, okna, piece i zawołajcie interesantów.

(Woźni krzyczą i po chwili wprowadzają trzy damy, z których trzecia do dwu pierwszych odwraca się tyłem).