Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tu urzędników utonęłoby w nich, jak kropla w morzu.
Tak błąd popełniony w jednem miejscu, oprócz bliższych wywołuje i bardzo odległe skutki; w taki sposób niedbalstwo obywateli wiejskich przyczynia się do wzrostu proletaryatu w Warszawie. I mówić teraz, że są czyny społeczne małe i wielkie, kiedy zaspanie choćby najmniejszego z pozoru, tak ważne powoduje następstwa!
Owa cyfra 200 blizko ludzi, nie mających fachowego wykształcenia, pozbawionych zajęcia, a bardzo być może, i widoków na przyszłość, — inne jeszcze nasuwa myśli.
Co wy rodzice myślicie o dzieciach swoich?... Myślicie niewątpliwie, że każde z nich zostanie wielkim człowiekiem. Ależ i rodzice tych, którzy dziś roboty są pozbawieni, myśleli tak samo, lecz jakąż im to korzyść przyniosło?
Ach! gdyby miłość matki, gdyby projekta ojca wystarczały do przyszłej karyery dzieci, my wszyscy niewątpliwie, którzy dziś pisujemy kroniki, nosimy wodę, prosimy o „markę” do sklepu Merkurego, my wszyscy jeździlibyśmy powozami, jak mój przyjaciel pan Kazimierz, nosili czapki bobrowe, jak mój przyjaciel pan Wacław, lub cieszyli się przynajmniej tak szerokimi karkami, jak mój przyjaciel pan Feliks, który mi jeszcze kalendarza „Muchy“ nie przysłał, choć już ze cztery razy obiecał.
Lecz niestety! gorąca miłość i szerokie projekta na szali interesów ludzkich ważą nie wiele,