Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odbija się tyle skarg i upomnień, przedewszystkiem pod względem psychologicznym powinni być zbadani.
Żądasz pan dalej, ażeby czas odjazdu podawany był w godzinach i minutach warszawskich? Wybacz pan, ale poważę się posądzić go o umyślną złośliwość! Wszakże pan wiesz, że aby przejść od czasu petersburskiego do warszawskiego, potrzeba pierwszy zwiększyć o pewną liczbę minut i co idzie za tem, wykonać dodawanie liczb wielorakich, no! a takich już wysileń wymagać niepodobna od osób, które nie mają wątpliwości co do terminu odchodzenia pociągów.
Po tem, co się już powiedziało, nie widzę potrzeby zastanawiać się nad pańską wycieczką przeciw kolei konnej. Niegrzeczność woźniców i konduktorów tej instytucyi jest zapewne przykrą, lecz cóż robić? Gdyby jeszcze była jakaś akademia dla woźniców, to moglibyśmy prosić zarządu, aby specyalistów z sekcyi n. p. rozwożenia węgli, mięsa lub drzewa, nie przeznaczał do rozwożenia ludzi, ponieważ jednak podobnej akademii dotychczas niema, więc i ta nasza uwaga jest bezpowrotnie straconą.
W konkluzyi zatem postawię dwa wnioski:
1. Aby publiczność, która skutkiem zawziętości zarządu kolei petersburskiej ponosi straty w czasie i pieniądzach, zrobiła składkę na utrzymywanie przy kolei tej osoby, obeznanej ze sztuką pisania liczb i ich dodawania, a wówczas o ruchu pociągów mieć będzie dokładne wiadomości.