Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie ze strony wszystkich ludzi dobrze myślących, jak ja, miłujących porządek jak ja i lojalnych jak ja.
Na pierwszem miejscu stoją melioracye w Saskim ogrodzie. Kiedy zostaną rozpoczęte — nie wiem, domyślam się jednak, że wstępem do nich będzie zasadzenie nowych drzew, a usunięcie starych, które, choć dokładnie poobijane blachami, nie mniej jednak walą się niekiedy na głowy spokojnych obywateli miasta.
Przy okazyi byłoby bardzo pożądane dokładniejsze niż dotychczas określenie powierzchowności osób, nie zasługujących na to, aby miały prawo oddychać drogocennym kurzem Saskiego ogrodu.
Wytłómaczmy się jaśniej.
Niańki z dziećmi mają prawo wchodzić do ogrodu, zwyczajne sługi — nie. Dama, nosząca perukę na głowie, wchodzi tam bez pytania; chłopiec zaś fryzyerski, niosący tąż samą perukę w pudle, nie wchodzi mimo to, że się pyta.
Znamy pewnego młodego i ubogo choć ochędożnie ubranego człowieka, któremu, jeżeli wchodzi do ogrodu bez binokli, stróże robią grymasy, jeżeli zaś włoży na nos binokle, grymasów mu nie robią. Grymas jednak występuje na scenę i wówczas, jeżeli młody i ubogo lecz ochędożnie ubrany człowiek ma binokle na nosie, ale jednocześnie dźwiga jakąś paczkę w rękach.
Zjawisko to poucza nas, że binokle posiadają własność podnoszenia człowieka o stopień wyżej w hierarchii społecznej, a nadto, że równoważą cię-