Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Godzina 10. Kuchenna i przedpokojowa młodzież płci obojej rozpoczyna na schodach, schodkach i chodnikach odwieczny szept o miłości.
Godzina 11. Z dachów, piwnic i wszelkiego rodzaju zaułków dolatuje miauczenie kotów, — zaś przez otwarte okna mieszkań płacz niemowląt i miarowy łoskot huśtających się kołysek...
Godzina 12. Siadamy do pisania kroniki, jeżeli nam jej nie przerwie burza, połączona z grzmotami, błyskawicami i wszelkim innym skandalem.


∗                              ∗

Progresyści Miechowscy, przegrawszy walną bitwę na polu szos gminnych, usiłują teraz pozować na męczenników komunikacyjno-żwirowej idei i oskarżają prasę naszą o to, że przyczynia się do zabijania pomysłów świetnych, obywatelskich, ogólne dobro mających na celu i t. d. W najlepszym zaś razie zarzucają nam, że oponujemy dlatego tylko, aby oponować i tanim kosztem zapełnić szpalty pism, gwałtownie potrzebujących żeru.
Mylicie się, łaskawi panowie!
Opozycya dla opozycyi miałaby miejsce wówczas, gdybyśmy przez całe życie nie robili nic więcej, tylko występowali przeciw wszelkim spółkom, towarzystwom i ich zarządom, jak to się trafia niekiedy. Opozycya dla opozycyi miałaby miejsce wówczas, gdyby który z nas dziś n. p. urbi et orbi głosił, że droga Wiedeńska wyzyskuje Bydgoską, i gdyby się okazało nazajutrz, że to właśnie droga