Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyszukać tych wszystkich roślin. Zresztą jedzą żubry większość innych ziół, a są także wielkimi amatorami młodej kory z drzew i krzewów. Mają jeszcze podobno lubić jemiołę. Tak przynajmniej opowiadał przed kilkunastu laty botanikom naszym, Błońskiemu i Drymmerowi, pewien stróż, który po wojnie rosyjsko-tureckiej odwoził parę żubrów, przeznaczonych na podarunek dla sułtana tureckiego. Zwierzęta, zmęczone długą jazdę koleją, a później statkiem z Odesy do Konstantynopola, straciły zupełnie apetyt i nie chciały wcale jeść najsmaczniejszego siana z najlepszych łąk białowieskich, które umyślnie dla nich zabrano. Ale gdy im dano jemiołę, to podobno zjadły ją z apetytem.
— A inne zwierzęta nie robią wam szkód? — pytał tymczasem Kazio przewodnika.
— Dziki, gdy przyjdą na pole. Ale te w szkodzie wolno zabijać. Za to jelenie i sarny można tylko hałasem odpędzić. One jednak mniej szkodzą.
Posuwając się naprzód, podróżni nasi minęli z drugiej strony Narewki niedużą wieś Budy Pogorzelce, mającą zaledwie dwadzieścia kilka domów mieszkalnych i zamieszkaną przez hardych Mazurów budników. Jeszcze dalej przeprawili się po niezbyt pew-