Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wieść tylko albo bajka wie, co się w nich dzieje;
Bo gdybyś przeszedł bory i podszyte knieje,
Trafisz w głębi na wielki wał pniów, kłód, korzeni,
Obronnych trzęsawicą, tysiącem strumieni,
I siecią zielsk zarosłych, i kopcami urwisk,
Gniazdami os, szerszeniów, kłębami wężowisk.
Gdybyś i te zapory zmógł nadludzkiem męstwem,
Dalej spotkać się w większem masz niebezpieczeństwem;
Dalej co krok czyhają, niby wilcze doły,
Małe jeziorka, trawą zarosłe na-poły,
Tak głębokie, że ludzie dna ich nie dośledzą,
(Wielkie jest podobieństwo, że dyabły tam siedzą).
Woda tych studni śklni się, plamista rdzą krwawą,
A z wnętrza ciągle dymi, zionąc woń plugawą.

— Brr! aż się zimno robi od tych szerszeni, węzów, plugawych jeziorek!.. Czy tylko są jeszcze i dziś takie ostępy i uroczyska?
— Jest ich znacznie mniej i nie takie dzikie, ale w każdym razie warte widzenia, — odpowiedział Janek.
Po trzech kwadransach jazdy pociąg stanął u kresu drogi, na stacyi Białowieża. Podróżni wysiedli.