ciężyli tak jak polegli, świat byłby ich ubóstwiał!“
Umieli Grecy wyżej cenić swych ludzi, i w tem ich chwała. Miłość narodu była tem słońcem, na którem dojrzały wielkie postacie, jak wielkie drzewa, co cień wdzięczny dziś rzucają, bo kamienie żaków nie obijały im czoła, strzeżonego przez naród. Pragnęliśmy równie przekładem tej książki pomódz do zaprzeczenia fałszów, szerzących się tak serdecznie o tym narodzie, co dopiero od lat trzydziestu może się uczyć czytać swobodnie. Naród, co wydał powyższych trzech mężów, nikczemnym być nie może. I dziś ten kraj ministrów wiarołomnych publicznie osądził i ukarał, jak nie bywają w takich razach karani w potężnych krajach oświeconej, „a tak moralnej“ Europy. Charakterystycznem jest, że demoralizację w narodach uciemiężonych szczepi uciemiężenie, a potem uciemiężonym miota je w oczy! Rzymianie wynaleźli przysłowie: „Greca fides“[1], a jakąż była ich wiara?! Mniej wiary mają wynalazcy tych przysłowiów, niż ci, na których karb je wynajdują. Celuje tem głównie książka pana Abount, której przeciwstawimy dzieło pana Yemenisa. Autor francuzki nadto zdradził osobistej nienawiści, ziejącej z każdej kartki, by mógł zaszkodzić. Dowiódł swego czasu zręcznie i cyframi, których logice przeciw samemu sobie się wierzy, niechybnego upadku Grecji w przyszłości. Kto jednak widział w przeciągu lat kilku powtórnie Ateny, prawie widzialnie rosnące, ten pozna, że nawet cyfry są mylne.
Książka pana Yemenis zawiera czwarty życiorys Teodora Colocotronis, nie mniej piękny i ważny, którego dla braku czasu nie przełożyliśmy, może nas kto z czytelników w tem wyręczy[2]. Mieści ona jeszcze rozdział o nowoczesnej literaturze i nowych poetach greckich. Ta gałęź więcej znana z przekładów, i nie mieliśmy odwagi mimo całej przyjaźni dla Grecji mówić o niej wobec literatury Sofoklesa i Homera.
Mimo wszelkich wad, jakich sam autor nie zapiera w swym narodzie, mimo wszelkich możliwych zarzutów, sympatyczność Grecji obok wspomnień heroicznych i estetycznych, będzie zawsze polegać na tem, że i sam szatan nie zaprzeczy, iż największa z cnót narodowych, patrjotyzm, jest Greków najprzedniejszą cnotą.
Kiedy zacny starzec i Grek prawdziwy, pamiętny tych bojów, pan Leonardos, wyprawiał mnie z Aten do Lamji, obdarzonego listami, strażą wojskową, niezbędną w tych miejscach, i poleceniami ówczesnego ministra Zaimis, widząc kłopot mój z powodu, że nie miałem środka odwzajemnienia się za tyle grzeczności, rzekł do mnie: Vous renderez cela a la pauvre Grece[3]. Tak! na tymczasem niech mu te słowa ta drobna praca przypomni.
Czerwiec 1876 r. Wróblewice.
Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 35c.jpg
Ta strona została skorygowana.