Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 34c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tu i ówdzie, stanowiły nową flotę młodej Grecji, a raczej jej przyszły zawiązek. Na wyraźne zlecenie demogerontów Hydry. Miaulis szybko wypłynął z 200 majtków do Poros i w towarzystwie Hydrjotów opanował arsenał i okręta państwowe. Miał zamiar zabrania ich do Hydry i wyczekiwania końca sporu między narodem a satrapą (1831). Sławny Canaris dowodził korwetą Spezzia. Hydrjoci pochwyciwszy go, przed Miaulisa stawili. Dziwny to obraz pełen znaczenia. Admirał Miaulis na próżno usiłował Canarisa przeciągnąć na swą stronę — gdy nie mógł, wrócił mu wolność i podał rękę do zgody. Ponury Canaris ręki nie podał admirałowi i oddalił się.

Stary Miaulis do żywego tem oddaleniem przejęty, jak mówią, zalał się łzami. Kapitan moskiewski Ricord zażądał od Miaulisa zmiany działania i groził; ten zaś odrzekł, że groźb się nie lęka i że rozkaz demogerontów jest mu świętym, że skoro wyspa jego przestanie być zagrożoną, odda wszystkie okręta, a pierwej, jeśli go zaczepią, gwałt odeprze gwałtem. Otrzymał drugie groźniejsze napomnienie; oficer moskiewski, co je przyniósł, byłby został rozszarpanym przez majtków, gdyby nie powaga admirała. Moskal stanął pod Poros. Trwoga skłoniła mieszkańców do poddania[1]. — Miaulis, człowiek zasad niezłomnych, nie mając czasu się uzbroić, powziął postanowienie okropne, spalenia raczej floty, niż wydania jej Moskalom, i odbieżony od swoich, tym kilkunastu co z nim zostali, oświadczył, że gotów raczej się wysadzić prochem, niż poddać i popaść w ręce Moskali. Ricord odpowiedział strzałami, a bezbronny admirał zapalił korwety Hellas i Spezzia, które zginęły w falach z grzmotem przeraźliwym. Skoczywszy w łódkę z towarzyszami, cudem dopłynął do Hydry pod gradem kul moskiewskich. Czyn ten wywołał równocześnie cały chór pochwał i nagan. Nie był ani heroicznym, bo pozbawił Grecję części zawiązku floty, ani zdradzieckim, bo nieugięty starzec tak działając, sądził, że stoi na posterunku, danym mu przez radę demogerontów — oni więc tu odpowiedzialni. Dziś Grecy sądząc spokojnie ten fakt odległy, przypisują go raczej wulkaniczności nagromadzonych elementów, tworzących się w nowej społeczności, co w takim razie prawie zawsze z pewnemi zmianami się pojawia. Pożar zaś Poros nic nie ujął chwale Miaulisa w pamięci jego ziomków, którzy wiedzą dobrze, ile ich sprawa dłużna mu wdzięczności za tyloletnie, bohaterskie, niezmordowane zasługi. Zdarzenie to zamyka tragiczne pasmo życia słynnego żeglarza, którego ostatnie lata minęły w zaciszu domowem. Był on jednym z posłów, których Grecja wyprawiła r. 1832 do Monachium dla powitania nowego króla. Obejście jego pełne godności, surowość obyczaju i postać imponująca, sprawiły nadzwyczajne wrażenie na małym dworze niemieckim. Zakończył żywot rycerski w Atenach 1836, mając prawie lat 90, ubogi, jak największa część tych, co byli wodzami w walce o niepodległość. Kosztem państwa był pochowany, na samym krańcu spiczastym Pireusu, wobec rozwartego widoku morza, i tuż obok starożytnego urwiska, które Grecy zwą grobem Temistoklesa. Godniejszego miejsca nie mogła mu dać ojczyzna. Ateńczycy z jednaką dumą wskazują skałę, w około której podanie każe krążyć cieniom zwycięzcy Salaminy, i ka-

  1. Tu sęk — jak to pogodzić z tylokrotnem bohaterstwem? (Przyp. tłum.)