Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 18c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i malowniczego wdzięku, którą sobie (jak ongi strój Polski) i Grecy nie raz przekazywali z ojca na syna.
Marko przeciwnie, przybywszy cichaczem do Koryntu, nosił swój skromny ubiór górnika, rodzaj błękitnego żupana, burkę o śnieżnych kędziorach z domasznego koźlęcia, i broń bez wszelkich ozdób… ale z ozdobą sławy zdobytej! Jedyny zbytek jego stroju stanowił szeroki pas wełniany, śnieżnej białości, roboty jego siostry Anieli.
Colokotroni zmieszany skromnym pozorem bohatera Suli, skrócił swe odwiedziny i przysiadł zaledwo, ale nazajutrz wrócił w szorstkim ubiorze Klefta: z fezem płomienistym, fustanellą zdziurawioną od kul, kindżał zrdzewiały, i długi samopał na taśmie przez ramię zawiśnięty. Na ten widok rozrzewniony Botzaris rzucił się ku niemu, porwał go w ramiona i zawołał: „Jeżeli tak, to owszem! Bracie mój, oto jesteś znowu Palikarem, teraz znowuśmy swoi, uściskajmyż się po bratersku!“ Zdaje się, że ci dwaj męże spotkali się tylko w Korfu i w Koryncie. Colokotroni, najdzielniejszy wódz Morei, jeden z najzawołańszych Kleftów, jakich Grecja wydała, mimo wielkiej różnicy charakterów i zdań, okazywał zawsze Botzarisowi największą sympatię i poważanie. Oto — jak zgodzić się mogą wodzowie najróżniejsi, jeżeli ojczyznę i świętą sprawę jej, za którą walczą, miłują więcej jak siebie.
Poruczył Colocotroni zaraz Botzarisowi żołnierzy (stratjotów), mających pod jego wodzą odejść do Selleidy. Botzaris nie przyjął tego zaszczytu. Pragnął on, by interwencja Morei na rzecz Epiru przybrała charakter wielkiej doniosłości, manifestacji narodowej, dowodzącej wymownie, że wszystkie prowincje greckie działają w zjednoczeniu, i jeden zdźwięk patrjotyczny stanowią. Skłonił też prezydenta senatu Maurocordato, by stanął na czele hufców. Wkrótce potem (w maju 1822) przybył tenże do Patras, przebył Missolonghi i skierował się ku Epirowi z zebraną armią, w której szeregach mieściło się mnóstwo Filhelenów: Francuzów, Niemców, Włochów i dzielnej Polonji. Mała ta armia, po raz pierwszy okazała Grekom, podniesionym na duchu, obraz wojska regularnego; był tam regiment grecki, zupełnie po europejsku urządzony. Był to wielki wysiłek, i największy dowód poświęcenia ze strony Kleftów, żyjących i walczących dotąd jak orły wolne w ich górach, że się dobrowolnie poddali dyscyplinie i wymogom armji regularnej, tak różnej od ich wypraw awanturniczych.
Maurocordato zgadzał się we wszystkiem z Botzarisem; rozumiał że wojnę narodową skupiać trzeba w Epirze, i do tego dążyć wszelkimi siłami. Oto co mówi Trikupi w swej historji Grecji: „Jedynie opór Kiaffy wstrzymywał wojska Kurszida Paszy gotowe rzucić się na Akarnanję. Niezmiernie ważnem było więc dla Grecji, utrzymać się przy tej twierdzy i skoncentrować walkę wśród Epiru.

Dlatego Maurocordato, zaledwie wylądował w Missolonghi postanowił obwarować się w Makzinoros[1] i całą siłą godzić na odebranie Kiaffy“. Niestety siły prezydenta i Botzarisa nie były dostatecznemi; wynosiły zaledwo 3000 ludzi. Prezydent i Filheleni uznali konieczność zdobycia powyższego miasta, dla zyskania punktu oparcia i komunikacji z resztą Grecji, zanimby pomknę-

  1. Pasmo gór, dotykające na wschód Amfilochji i Paracheloidy.