Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 08c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gła ducha nieszczęsnych, miała właśnie spowodować ich klęskę. Ali Pasza przez szpiegów uwiadomiony został o powodach, dlaczego Francja tę żywność posłała. Korzystając z tego, wysłał natychmiast kurjera do Stambułu. Oznajmił, że Francja posłała żywność, broń, amunicję, słowem wszystko, co potrzebne do rewolucji całej Grecji, i że ta będzie stracona, jeźli temu jakim krokiem energicznym nie zapobiegnie. Do tych doniesień dodał Ali kilka sum potężnych dla dygnitarzy państwa. Porta niebadająca prawdy i skora do popłochu, wydała firman, by natychmiast wytępiono Suljotów, niegodnych miłosierdzia. Tryumfujący Ali ogłosił tę wieść wszystkim, aż do najdrobniejszych z swych zauszników. Na ten odgłos 10.000 wojska rzuciło się ku górom wszelkiemi drogami. W Suli wzmógł się właśnie zapał po dokonaniu zburzenia baszty Wilja, najsilniejszej, jaka wzniósł Ali. Samuel zaledwo mógł pohamować tę nagłą radość nieprzewidującą już nic prócz zwycięztw. Po tylu cudach dokonanych można było przypuścić, że Suljoci musieli zwyciężyć, gdyby nie zdrada. Kutzomitzas i Filjos Gussis widzieli z wielką niechęcią wznowienie kroków wojennych. Nie podzielali ogólnej wiary i byli pewni klęski. Poważyli się przyspieszyć ją, dla uratowania rodzin i majątków, stawiając je wyże ogólnego dobra. Pierwszy z nich uszedł tajemnie, opuściwszy swój oddział, drugi, podły Filjos Gussis poszedł dalej, zniósł się z Wely Paszą, i w noc burzliwą wprowadził 200 Albańczyków do własnego domu, który stał w środku gór Suli. Nazajutrz (25. października 1803) ukazał się Wely Pasza na czele oddziału nagle w środku wsi, w której było tylko 50 ludzi. Ci nie mogąc się bronić, cofnęli się do Kunghi. Turcy więc wpadli do środka Suli, sami zdziwieni, że wreszcie dotykają tej ziemi, której tak długo dobywali, pijani radością i pyszni, jak gdyby to nikczemne podejście było dziełem bohaterskiej walki i zwycięztwa. Wtedy mnich Samuel wzniósł chorągiew na wieżycy Kunghi i zagrzmiał z działa, by zwołać wszystkich górali na obronę. Na ten odgłos zbiegły się okolicy Awarikos i Samoniwa, nie mogące się same utrzymać. Przez dni 40 daremnie szturmowali Turcy do Kiaffy, Suljoci bronili się z męstwem rozpaczy. Gdy znużeni nadludzkim wysiłkiem odpoczęli chwilę, kobiety walczyły, czyniąc nawet wojenne wycieczki z godną mężów walecznością. Do listopada Turcy nie mieli żadnej korzyści, prócz tej, jaką odnieśli z swej zdrady. Ale głód zaczął doskwierać męczennikom. Co się dziać mogło wtedy z Tsawellasem?
Dzień w dzień uwiadamiamy o klęskach lub korzyściach rodaków, cierpiał on męki piekielne. Zdaje się, że Ali umyślnie przedłużał jego wielki żywot, by torturować cierpieniami ojczyzny to patrjotyczne serce. Wreszcie zdobycie Suli stało się jedną z największych radości w życiu potwornem Ali Paszy. Drżał on jednak, by ten tryumf nie stał się jeszcze, jak tylekroć, nową dla niego klęską. Wydobył Fotosa z więzień, sądząc, że teraz można osiągnąć właściwe korzyści z wielkiego zakładnika. Widząc jego zapadłe lica i osłabienie śmiertelne, udał litość i podnosząc ramiona zawołał: Ach! Tsawellas! gdybyś był mi chciał służyć od początku, nie byłbym tyle krwi i złota strwonił na to zwycięztwo, i twoja dola byłaby pomyślniejszą.
Wziąłeś Suli, ale nie Suljotów — odrzekł jeniec — i twe zwycięztwo nie jest zape-