Strona:Bohaterowie Grecji (wycinki) page 04c.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

raz poślizgnąwszy się z nieuwagi, lub niewidzialną kulą dosięgnięty, przepadł w przepaści… od świtu stanął Ali Pasza na wzgórzu Wirtzacha, zkąd jednym rzutem wzrok ogarnia cały amfiteatr przepysznych gór Selleidy. Obdarzony wzrokiem jastrzębia, śledził z radością nieustanny pochód swego wojska. Czasami tracił go z oczu w jakim wąwozie; ale po chwili zaoczył znowu wyżej ponad skałą spiętrzoną lub drzew bukietem ruchome zygzaki o czapkach płonących czerwono, o pięknych kształtach głów końskich, i błyszczących ostrzach dzid, służących pod jego komendą. Tak zbliżali się napastnicy nieznacznie ku wielkiej osadzie Suli, której lekkie wieże zbłękitnione i kąpane w blaskach różowej zorzy, wiejące sztandarem konfederacji, uwieńczone girlandą dymu sinego, pochodzącego z wystrzelonego muszkietu jakiego Suljoty, w czasie bitwy, podobne były swą niesłychaną wysokością, dziwną architekturą, niepodobieństwem odkrycia wiodących ku nim ścieżek, do jakiejś bajecznej fortecy z fantastycznego świata, obleganej przez złych, a bronionej przez dobrych geniuszów.
Albańczykowie wzięli wsie Awarikos i Samonika, które znaleźli opróżnione, udali się ku Kiaffie, zostawiając za sobą długi pochód z taborem. Raptem gradem kul zostali przywitani. Tam Fotos Tsawellas postanowił ich wstrzymać. Osłonięty basztą w Kiaffie z 600 ludźmi, wytrzymał w ciągu siedmiu godzin walkę piekielną z nieprzyjacielem, który się ciągle odnawiał, ale walił się setkami, pod gromem strzałów wyśmienicie przez Fotosa miotanych. Wreszcie obie strony znużyły się, upał stał się gwałtownym, słońce poczęło znikać na horyzoncie, żołnierze Fotosa nie zdołali już dzierżyć rozpalonych karabinów; ogień obustronnie ustawał zwolna, ale niespodziewany wypadek znowu walkę ożywił. Kobiety Suljotów wprowadzone na najwyższy szczyt gór, z trwogą śledziły wyniku walki; załamanie opanowało je gdy nastała cisza — słychać było tylko głos derwiszów, opiewających modlitwę wieczorną — sądziły one, że Suljotów pobito.
Moscho, matka Fotosa[1], siekierą przerąbuje pakę z kartuszami, napełnia nimi swój wełniany fartuszek, rozdaje resztę swym towarzyszom, i z 300 bohaterkami idzie ku Kiaffie, by pomścić naród lub zginąć[2]. Nieulęknione niewiasty zdumiały Turków i zaatakowały nim się spostrzegli, a obrońcy baszty na nowo rozpoczęli szalony ogień. Moscho, walcząca w pierwszym rzędzie, wstrzymuje się nagle, wobec strasznego widoku. Dziewięciu konających Suljotów czołga się na ziemi, wśród nich poznaje swego siostrzeńca; rzuca się na niego, całuje jego usta, oddające ostatnie tchnienie, pokrywa chustą skrwawioną głowę i odzywa się tym lakonicznym wojennym myrjologiem[3] (sic): „Drogi bratanku, zapóźni przybywam, by dni twojego życia ochronić, ale pomszczę się na żywych mordercach“.

W tej chwili Fotos dzwoni na gwałt. Inny wojownik także uświęcony w legendach, Dimos Drakos, wypada raptem z bliskiej gęstwiny, w której był ukryty z kilkuset ludzi. Turcy oblężeni ze wszech stron, ogłuszeni, cofają się, pierzchają, na łeb na szyję uchodzą, spadając tu i tam całą ka-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Zobacz też artykuł Moscho Tzavella w Wikipedii.
  2. Poeci prześcigali się w jej sławieniu. Oto Suli, mówią, kędy niewiasty i dzieci idą do walki, kędy walczy Moscho, trzymając w jednem ręku niemowlę, w drugiem karabin z fartuchem kul pełnym. Otto Suli straszliwe, Suli słynne wszystkim w świecie kędy Tsawelanka walczy nad Palikary i wszystkich wyprzedza.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Myrjolog — Myriologue — Improwizowana pieśń pogrzebowa w nowożytnej Grecji obmyślana i śpiewana przez kobietę z okazji śmierci przyjaciela.