Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domyślając się, że o jakąś niezwykłą tym razem idzie podróż, tkliwiej go żegnał i błogosławił na drogę.
Królewicz jechał do Bajki...
Lecz chociaż wiedział, że się znajduje w bliskości czarodziejskiego kraju, nie miał wyobrażenia gdzie ten kraj leży i nie wiedział nawet w jakim ma jechać kierunku.
— Pojadę — rzekł — w stronę, w którą ludzie niejeżdżą po zdobycz.
Mieszkańcy Jurt, chociaż we wszystkich kierunkach zapuszczali się szukając żywności, nigdy jednak nie jeździli w pewną wiadomą stronę, wiedząc z doświadczenia lub z opowiadań, że tam żywności nie znajdą, że tam »nic niema«. — Pojadę w tym właśnie kierunku w którym ludzie nie znajdują zdobyczy, może tam właśnie leży to, czego nie szukają oni...
Jechał już długo, a nie natrafił na nic. Nic, oprócz gołej, ponurej, w nieskończoność roztaczającej się płaszczyzny... Nie ujrzał nawet żadnego ptaka lub śladu jakiego zwierza. Mimo to nie skorym będąc do zwątpień, zaczął uporczywie rozmyślać nad sposobem dopięcia celu; i kiedy znużony próżnem rozmyślaniem nie znalazł sposobu, a wiele czasu już upłynęło w podróży i zmęczenie zaczęło wyczerpywać siły —