Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

umieścił go w świetle właściwem i czekał na przybycie doży. Tymczasem Lucyna, niema ze zdziwienia, stała obok ze wzrokiem utkwionym w sztalugi.
Diego się zbliżył, rzucił okiem na obraz i z gestem najwyższego oburzenia splunął:
— Ależ to Gorgo! Parka stuwieczna! A nie ta słodka Lucyna! Jędzę zrobiłeś ze świeżej jak wiosna, bogini!... Waryacie! — wołał — mam zdrowe oczy i rozum i nie dam sobie szarlatanom wmawiać!...
Wypędził malarza i kazał za nim wyrzucić jego potworny obraz.
Pierwszy raz takie przyjęcie spotkało artystę. Zniósł to w milczeniu, tylko złowrogi uśmiech zapowiadał, że nie przebaczy strasznej obelgi.
Gdy odszedł, zastanawiał się doża, dlaczego tak względnie łagodnie postąpił z zuchwalcem, który na daleko surowsze skarcenie zasłużył swą bezczelną drwiną.


Tymczasem malarz, wracając do domu, obmyślał zemstę. Z początku przyszła mu myśl skarykaturowania doży tak złośliwie, jak jeszcze dotąd nie skarykaturował żadnego ze swych