Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/409

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czarny czwartek, kiedy panika ogarnęła ulice jak pożar, chociaż tego dnia nie wyciągano ludzi z mieszkań, tylko chorych ze szpitala na Czystem zwieziono budami pod rampę kolejową i w koszulach wysypano przy torze. Podobno transport miał odejść dopiero w piątek. Aresztanci, żebracy, uchodźcy z punktów noclegowych nie odjechali jeszcze wszyscy i ich pobyt na placu Parysowskim przed rampą opóźnił dalszą akcję o jeden dzień. W piątek załadowano siedem tysięcy, a w sobotę dziesięć tysięcy ludzi i wysłano pociągami na wschód.
Tam, na wschodzie — afisze obiecywały pracę i chleb. Nakłaniały do zachowania porządku, ostrzegały przed paniką. Kto pracuje, żywym będzie. Władze nie pozwolą na żadne bezprawie ze strony Żydów i ci, którzy dopuszczą się gwałtu lub grabieży, staną przed sądem wojennym. Zatrudnieni zostaną skoszarowani w warsztatach. Wszyscy inni — udać się pod strażą na Umschlagplatz. Rzesza zapewnia każdemu zajęcie, strawę, miejsce do spania, wolność od trosk. Policja ostrzega, że ten, kto ukryje broń, obce waluty, fałszywe dokumenty na aryjskie nazwisko itd., itp., pociągnięty zostanie do odpowiedzialności karnej. Nie ma miejsca dla złodziei, włóczęgów, rabinów, liberalnych wywrotowców, a elementy szkodliwe poddane zostaną reedukacji i skierowane do owocnej pracy. Es lebe Staat, es lebe Krieg.
Rozporządzenie niniejsze wchodzi oto w życie z dniem ogłoszenia. Heil Hitler!
Ojciec przeczytał afisz, wziął narzędzia do worka i pobiegł uginając się pod ich ciężarem szukać pracy u „małego” Toebbensa, na Prostej, gdzie wujek Gedali był już od jakiegoś czasu zatrud-