Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i stojący na peronie zawiadowca może zaręczyć, że kula biegnie po łuku. Jak to możliwe, zastanawiał się Dawid. Pocierał palcem brudne, lepkie drewno stołu, aż piszczało. A gdyby posuwać się ponad wagonem z tą samą szybkością i w tym samym kierunku, znów można by ujrzeć ruch kuli po prostej równoległej do toru. A więc inaczej niż pasażer w wagonie, który wyrzucił ją pionowo do góry. Można wybrać taki punkt w przestrzeni, skąd ruch kuli odbywać się będzie po obwodzie koła, elipsy... Można wyobrazić sobie tę samą kulę odbywającą drogę po krzywiźnie, która jest wycinkiem dowolnej figury. Wszystko zależy od tego, jaki punkt obierzemy w przestrzeni i w jakim kierunku, z jaką prędkością poruszamy się względem pociągu, globu, układu. Hopla, kula tańczy! Jest wszędzie i nigdzie. Kreśli swobodnie trójkąty, kwadraty, kuby, wymyka się w przestrzeń, wolna i lekka, wyprzedza ociężały parowóz i mierzy w nieskończoność. Ruch już dawno wyniósł ją poza obręb ciasnego wagonu, gdzie senny pasażer, znudzony powolną jazdą lokalnego pociągu na trasie Skierniewice — Koluszki, ziewa i chwyta kulę, ważąc jej martwy ciężar w ręku.
A to wszystko za obiad bez chleba, za talerz buraczanki trzy razy w tygodniu, co drugi dzień. Matka mówiła, że tanio. A ojciec na to po swojemu:
— I tak do piachu, i tak do piachu.
— Jakow, przecież to dobry profesor, on zna się na wszystkich przedmiotach i mógłby uczyć nawet na uniwersytecie.
— Baum? Jaki, czego profesor? Też coś. Dyrektor świeżego powietrza!
Na brudnej, wymiętej koszuli resztki kamizelki, koc w ręku zamiast płaszcza i blaszanka przy