Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niarza. Guzik, gdzie guzik? Szukał guzika i nie mógł znaleźć. Nie miał na sobie nic, ani guzika, ani ubrania. Był nagi. Mijały go wagony, mijały okna, mijały głowy, mijały wyciągnięte i grożące dłonie. Żyd! A on nie mógł uciec, nie mógł krzyknąć. Wtedy Eli sfrunął z dachu w roju rozsypanych znaczków pocztowych. Jak serafin miał sześć skrzydeł, dwoma przykrył twarz, dwoma nogi, a dwoma latał. W dłoni trzymał węgiel rozżarzony i wyciągał do ust Dawida. Nie chcę, nie, nie. Wiedział, że ojciec przyjdzie na pomoc...
...i ojciec tą samą drogą miękko spłynął na ziemię. Powiewała nad nim czarno-biała chusta. Rozkładał bezradnie ręce skrępowane rzemieniami. Mówił to, co zawsze. Nie wiemy, kiedy za dużo wiemy. Na pustej, ciemnej ulicy Towarowej rozległo się rżenie. To kobyłka Saba galopowała po szynach w niebo. Potrząsała grzywą, a z grzywy sypały się żołędzie, sypały się kasztany. Mordchaj Sukiennik stał na rozstawionych nogach i łowił je do worka. Kiedy strzelił batem, kurz zawirował wysoko. Ukazała się matka. Dawid, co ty tutaj robisz? Szła z daleka, z targu za Żelazną Bramą, w jednej dłoni trzymając popielatego śledzia, a w drugiej cytrynę. To na piątkowy obiad, w piątek ma przyjść dziadek z modlitwą na ustach. Szema Isroel Adonai elohejnu Adonai ehod. Nie dym, nie dym, ach, to broda dziadka powiewała wśród chmur. Prosto z komina, gdzie był uwięziony. W każdym miejscu można skończyć. I stamtąd usłyszał Dawid zmieniony i obcy głos, kiedy zawołał nad miastem.
Ki Adonai Elohejha esz ohla hu El kanno.
I otworzył oczy, by bolesne, głośne bicie serca usłyszeć. Za przejrzystą firanką przemknął migot błyskawicy, szybszy niż jego westchnienie. Deszcz,