Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ordynowanych odruchów kaprysu matkę, która mu odtąd będzie czemś w rodzaju stałego lądu.
Niedługo czekała na dowód, że tak jest. Pewnego dnia włożyła czepek. Niewiadomo, czy stało się to na zasadzie dawno ułożonego planu ukrycia włosów, czy też było symptomem upojenia zwycięzcy, dość, że tak uczyniła. Otóż Tomcio nie uznał faktu i chciał go unicestwić natychmiast. Poświęciła mu już swego czasu okulary, ale czepka postanowiła bronić do upadłego.
Nieraz zdarza się, że ten i ów zmuszony do abdykacji, nie chce jednak za nic zrezygnować z symbolów władzy. Tomcio miał do dyspozycji włosy i głowę matki, były to przywileje, świadczące o jego władzy, nie chciał ich w żaden sposób złożyć i z tego powodu przyszło do bitwy.
Poddał się jednakże przed rozstrzygnięciem. Tomasyna uderzała coraz to silniej po rączynach, podnoszących się do czepka. Zrazu Tomcio krzyczał, potem jednak rzucił się matce na piersi i wszystko wzięło pomyślny obrót.
W okresie dwuletniej rocznicy narodzin Tomcia mogła sobie powiedzieć, że jest szczęśliwą matką. Pewna przyjaciółka z Anglji, z którą w osamotnieniu swem korespondowała, przysłała jej zachwycającą wszystkich wówczas książkę, to jest „Dawida Copperfielda“ Dickensa. Nadeszła ona w przeddzień urodzin Tomcia, który miał wystąpić z tej racji w całkiem nowym kostjumie, a Tomasyna przeczytała niezwłocznie duży ustęp, marząc o małym Jipie i małym Tomciu jednocześnie.
W dniu uroczystym zbudziła się nieco później od niego, ale sprawiał się cicho. Także nie niepokoił