Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

koron „Związkowi niezamożnych położnic.“ Wszyscy biedni miasta będą dziś podejmowani na koszt pana konsula. Również, jak mówią, ofiarował pan konsul 2000 koron na naprawę wspaniałych organów kościoła św. Krzyża.
Całe miasto i port wywiesiło flagi.
Około południa rzeźwy wiatr ochłodził trochę rozpalone ulice. Powiały chorągwie, rzucając za każdym ruchem garść barw nad miasto. Kilka okrętów przybrano od szczytu masztów aż do pokładu we flagi. Najpiękniej przystrojona barka wypłynęła na pełne morze, by oddać strzały honorowe w chwili dopełnienia obrzędu, po powrocie powozów do domu konsula, oraz podczas uczty weselnej.
Ponad morzem i miastem błękitniało pogodne niebo, prześlicznie wyglądały teraz domy i ogrody, ozłocone promieniami słońca. W ulicach zapanował ruch odświętny, gdyż począwszy od trzeciej zatrzymano wszędzie pracę.
Od strony „góry“ nadciągały rzesze dzieci ku placowi targowemu, za niemi kroczyły młode i stare kobiety.
Po drodze, wiodącej wzdłuż cmentarza, płynął długi strumień pieszych. Byli to mieszkańcy najbliższych okolic. Pomiędzy wyspami mknęła łódź parowa, wyrzucając smugi i pianę. Wiozła podróżnych z miasta pobliskiego i kwartet trębaczy, a spóźniła się trochę.
„Góra“ wyglądała od strony morza, jak oblane słońcem, wychylające się z fal mrowisko. Zbliska jednak domy przypominały wywieszone dla wyschnięcia pończochy, części odzieży i bielizny.