Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale umysły podniecone roją zazwyczaj nadzieje złudne. Właśnie teraz rozgorzała ona najsilniej. Tak zwana partja ludowa założyła własny organ w przekonaniu, że „Obserwator“ osiągnął rekord swej bezmyślności. Zawrzała wojna nieubłagana pomiędzy nim, a „Głosem wolności“, rozpalając umysły.
Związek powziął nieszczęśliwą myśl zatknięcia w dzień urodzin Rendalena żerdzi na szczycie wieży obserwatorjum i u żerdzi tej zjawiła się ogromna flaga norweska, niestety bez godła, świadczącego o unji ze Szwecją.
Dziewczęta oczywiście całkiem zapomniały o dawnym sporze sztandarowym.
Dopatrzono się w tem „demonstracji“. Szkoła oczywiście politykuje. Chcąc uniknąć nowych starć. Tomasz kazał zdjąć flagę, ale było już za późno.
Złe duchy ocknęły się ze snu, a na łamy „Obserwatora“ wypłynęły z powrotem dawne zarzuty i oskarżenia. W klubie wystąpił burmistrz nagle z darem 5000 koron na „szkołę bez polityki i bez metody, skierowanej przeciw obyczajności“. Ofiarodawca nie chciał, by go wymieniano.
To był krok stanowczy.
Burmistrzostwo dodali od siebie 1000 koron. Burmistrz, który poprzednio już wotował za drugą szkołą, wystąpił teraz publicznie. Dar bezimienny wynosił tyleż samo co podarunek pani Engel... może więc dawcą był konsul. Zaraz też zgłoszono inne jeszcze dary, ale opiewały na małe kwoty.
Tomasz wniósł już dawniej podanie o przyjęcie go na członka klubu, a wraz z nim kilku przyjaciół, pośród których także Karol Wangen i Nils Hansen. Zostali oni przyjęci na licznem zebraniu, zaś wybór