Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nic mi o tem zrazu nie powiedział, nie chcąc mnie „denerwować“, jak się wyraził. Fürst wracał wprost z Sofiero. Pomyśl tylko! Może zostanie oficerem ordynansowym następcy tronu, który jest marynarzem, to znaczy: Jego Królewskiej Wysokości Księcia Oskara. Fürst zawiadomił nas, kiedy odchodzą następnego dnia pociągi. Mój Boże! Już następnego dnia! Oczekiwano nas!
Niepodobieństwem było wystarać się o toaletę. Ja i papa mieliśmy zjawić się poprostu w kostjumach podróżnych. Złośliwy Fürst... wiesz, że jest z nami potrochu spokrewniony... zwie mnie kuzynką, czem oczywiście nie jestem, otóż Fürst powiedział, że taka jaka jestem, jestem dostatecznie piękną. Czy znasz go?
Musieliśmy się po podróży trochę przespać, bo źle się wygląda po bezsennej nocy. Ale nigdy nie przyszło mi trudniej zasnąć, bo domyślisz się chyba, że byłam niesłychanie podniecona. Myślałam ciągle o rzeczach dziwnych. Czy pamiętasz nos kontrolera ceł Jakobsena? Leżąc w ciemności, wpatrywałam się tak długo w jego nos, ażem zasnęła. Ale skutkiem znużenia spałam kamiennym snem. Dzięki Bogu. Wstawszy, czułam się całkiem dobrze. Ale potem... ach rozchorowałam się, że aż rozpacz brała! Nie znajdowałaś się nigdy w takiej sytuacji, to też może nie pojmiesz, że im więcej myślałam o tej wielkiej chwili, napadał mnie coraz większy strach, tem więcej, że nie mogłam zapytać kobiety, a mężczyźni nie znają się na tem i wyśmiewają nas tylko. Przytem ranek był nieco chłodny, a jedno z drugiem.. to znaczy chłód ze strachem... Fürst nazwał to „tremą przed bitwą“... miało, wyobraź sobie, straszne — następstwa. Były one