Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niebawem ujrzano nauczycielkę rysunków w nowym, ślicznym płaszczu i takimże kapeluszu. Domyślono się zaraz, że Mila była ofiarodawczynią, chociaż zaprzeczała. Uznano to za piękny rys jej charakteru. W ten sposób wszystko zostało wyregulowane i przez dni, poprzedzające odjazd, zapanowała wśród czwórki na nowo jak najlepsza harmonja. Ojciec Mili wydał ucztę pożegnalną. Punktem kulminacyjnym było odsłonięcie babki, na której szczycie tańczyły, trzymając się za bezpalce dłonie, cztery laleczki z cukru dokoła chorągwi z napisem „Emancypacja“ Cokół babki otaczał napis „Związek.“
Ale ten żart nie wywołał wrażenia. Nazajutrz urządził związek Mili bankiet pożegnalny. Wszystko poszło wyśmienicie, wypowiedziano mnóstwo mów, grano, śpiewano i nastrój panował świetny. Pewna, bardzo poważna dziewczyna przypomniała, że wszystko to piękne i miłe, co przeżyły w ciągu tego roku szkolnego, zaczęło się niejako na grobie pani Engel, a teraz kończy się ucztą pożegnalną dla Mili. Wzruszyło to bardzo Milę, oświadczyła, że nie jest godną koleżanek, nie zasługuje na tyle miłości i nie jest tak dobrą, jak im się wydaje.
Tora przystąpiła i uściskała ją, dziękując szeptem z wielką wdzięcznością za najpiękniejsze dni swego życia.
Postanowiono odprowadzić Milę do domu, a ona wzięła Torę pod ramię.
— Teraz nastaną dla mnie złe czasy! — powiedziała Tora z płaczem.
— Ależ ja przecież wrócę, Toro! — pocieszała ją przyjaciółka.
Gdy się pożegnano przed drzwiami willi, Tora wbiegła spiesznie do przedsionka i dobyła szkatułki,