Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy wyszło na jaw, że wszystkie dorosłe dziewczęta szkolne zajmują się jedynie, wyłącznie i ciągłe Tomaszem Rendalenem, uspokoiło to pannę Hall i obie z przełożoną opuściły klasę, nie mówiąc już o zajściu.
Panna Hall przeszła nad tem do porządku.
Ale pani Rendalen porozumiała się z Karolem,, który też wygłosił na najbliższej godzinie religji mowę na temat: Nie czyń drugiemu, cobyś nie chciał, by tobie uczyniono, i podkreślił, że młodzież lubi korzystać ze słabych stron drugich, oraz dokuczać im.
Żadna z czterech winowajczyń nie śmiała podnieść oczu. Zerkały jeno w stronę nauczycielki rysunków, siedzącej przy stole z głową, opartą na dłoni. Drugą ręką poruszała jakiś przedmiot, patrząc nań uparcie, zaś po policzkach spływała jej łza za łzą. Nie ocierała ich, nie zmieniała pozycji, była niemal bezprzytomna.
Widziały to wszystkie cztery. Na czwartej pauzie nauczycielka była tak samo smutna i płakała. Nora wytrzymać nie mogła tego widoku. Pociągnęła ją z sobą do najbliższego pokoju pensjonarek, objęła za szyję i gorąco, kilka razy poprosiła o przebaczenie, nie wspominając, o co idzie.
Przytuliły się do siebie serdecznie, smutek, współczucie, wstyd i przebaczenie zespoliły się w jedno uczucie. Biedną dziewczynę, której wydarto tajemnicę serca, pocieszył wkońcu widok bezgranicznej skruchy, głębokiego współczucia i serdecznego oddania.
Tora i Tinka dowiedziały się jeszcze tego samego dnia, co uczyniła Nora, chciały zrobić to samo, ale im zabroniła. Nieszczęśliwa nie powinna się była dowiedzieć, że tajemnicę jej zna jeszcze któraś z uczennic.
Karen Lothe zachorowała. Tomasz musiał przejąć jej godziny, a oddać pannie Hall swoje.