Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wywołało to niesłychane podniecenie. Zewsząd padały słowa: — Wyobraź sobie, jak mogłabyś objąć w ramiona mężczyznę, który!... — Wyobraź sobie, że stykasz się ciało o ciało z mężczyzną, który...
Nora zebrała te szepty oburzenia przed wejściem na katedrę i oświadczyła, że nie należy rozchodzić się z tego zebrania przed złożeniem ślubowania, że przynajmniej uczestniczki związku uczynią wszystko, co trzeba, by kobieta zyskała świadomość odpowiedzialności i szacunek dla samej siebie. Jeszcze nie skończyła, gdy ślubowanie nastąpiło.
W kilka dni później odbyło się nowe zebranie i zaszło coś nowego.
Tora lubowała się w fantastycznych baśniach i awanturniczych opowieściach, ulubioną jej książką były niesamowite historje Bulwera. W jej małej główce przepełnionej już kolorowemi szmatkami, obce mi językami i plotkami, było jeszcze miejsce na umiłowanie muzyki.
Nagle ucichło wszystko. Ile razy spotkała Karola Wangena, szeptali z sobą, nawet w obecności ludzi, i to wzbudziło wielkie zdziwienie. Cóż miała do omawiania z kapelanem? Właśnie tego dnia dał jej do czytania „Johna Wesleya.“ Połknęła tę książkę jak inne i rozmawiali o mocy nawracania, właściwej Wesleyowi. Kto go usłyszał, zmieniał się natychmiast. John Wesley pochodził po mieczu i kądzieli ze starego, kaznodziejskiego rodu i to go usposobiło, naturalnie, do pracy apostolskiej. Słowa jego działały jak uderzenie prądu elektrycznego, tak że większość nie mogła, się im oprzeć.
Jest tajemnicą osobistą Tory, jak to zdołała przenieść na ród Kurtów, którym się właśnie żywo intere-