Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XVI.
Na schodach.

Ta trwała solidarność, oraz żywy pęd ku wiedzy i samoistności, wszystko to świadczyło wymownie, że mimo krytycznych i uszczypliwych uwag ogółu! szkoła zmierza ku swym wielkim celom statecznie i nieustannie.
Dziwiono się w mieście zamiłowaniu dziewcząt do nauk, wykładanych nową metodą, do doświadczeń i gromadzenia wiadomości z zakresu najistotniejszych potrzeb życia. Uczennice opowiadały w domu z wielkim zapałem, czego się dowiedziały, i błagały rodziców o przy rządy fizykalne, czy chemiczne, mikroskopy, oraz rysunki wyobrażające życie, zwyczaje i obyczaje różnych ludów i czasów.
Zapał ów, oraz rosnący ciągle zasób materjału naukowego, czyniły z wykładu nader miłą rozrywkę, zaś po godzinach szkolnych, wolne, zupełnie wolne od wszelkich dalszych prac, dziewczęta hasały, biegnąc bez książek i tornistrów ochoczo do domu.
Najszczęśliwszymi czuli się pani Rendalen i Karol. Gdzie się pokazała kochana mistrzyni w swych nieodstępnych okularach, budziła samą swą obecnością radość i pogodny nastrój, zaś z twarzy Karola nie schodził