Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyższych, ale wszędzie, aż do malców, uczących się czytać i śpiewać piosnki o kotku Milusiu. Ileż życia wlało to wszystkim zarówno poza godzinami nauki, jak i podczas nich, ileż się naszeptano, nagadano, nadebatowano!
Gdy idzie o ważną sprawę, o której nie wolno mówić podczas lekcji, to nauczycieli ogarnia desperacja. Nikt się nie uczy, nie słucha, nie siedzi spokojnie. Chcąc obserwować ruch tego rodzaju, trzeba zwrócić uwagę na warkocze. Zdają się być żywe, skaczą, tańczą, uderzają o siebie i cofają wstecz, a różnica barw sprawia wrażenie komiczne. Warkocze te, czarne, brunatne, czerwonawe, złote i konopiaste, zdają się rozmawiać z sobą, pokazywać sztuczki i iść z sobą w zawody. Życie na plecach jest wiernem odbiciem rzeczywistego.
Na pierwszem, organizacyjnem posiedzeniu związku Nora została obrana prezeską, zaś sekretarką Tinka, nawykła do tego, że ją przeciążano pracą. Oba wybory przeszły jednogłośnie. Zdaniem Nory miało to tę zaletę, iż Tinka mogła odpisać protokół obrad dla swego Fryderyka. Wprawdzie, pierwszy artykuł statutu opiewał, że obrady są tajne, ale Tinka była zakochaną.
Poza tym pierwszym, paragrafem nie uchwalono żadnych innych. Fryderyk napisał z Krystjanji, że statut związku jest stanowczo konieczny, przysłał nawet szkic pełen kar za nieobecność, opór, naruszenie porządku i warunków głosowania, ale dziewczęta wzięły rzecz ze strony praktyczniejszej, niźli ten śledziennik, jak go Tinka z tej racji nazwała. Nora wypracowała własny projekt i nad nim debatowano wesoło na posiedzeniu następnem.