Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poprzedników swoich, inni zaś jawnie radowali się skandalem. Ci ostatni jeno mieli śmiałość podnieść oczy. Wpatrywali się ciekawie w uśmiechniętego konsula Engla, żeglarzy, kupców, w naczelnika, w kobiety, słowem wszystkich, którzy za własne, czy cudze winy, zasiedli tu na ławie oskarżonych. Wiele kobiet miało łzy w oczach, łzy wstydu, oburzenia i przestrachu, inneby rade były uciec, by nie słuchać, ale nie śmiały. Mężczyźni myśleli również: — Jeśli nie przestanie, to za chwilę zerwę się z krzesła! — Ale siedzieli dalej, tak jeno zdenerwowani, że gdy doktór wytarł nos, drgnęli, jakby padł grom.
— Pewnie sądzą niektórzy — ciągnął dalej Tomasz — że dość na tem, jeśli dziecko nie widzi w domu nic bezwstydnego i nie słyszy tłustych dowcipów?
Ja jednak twierdzę, że o ile nie uczyni się znacznie więcej, to właśnie dziecko wystawione jest na najgorsze możliwości.
Błędnem jest mniemanie, że nieświadomość chroni niewinność. Należałoby ten pogląd zbić i innym razem rzecz wyłuszczę, dziś poprzestanę na postawieniu zasady, że silną i odporną jest tylko ta niewinność, która wie, jakie jej zagraża niebezpieczeństwo i walczy z niemi od najmłodszych lat. To też, niezbędnym warunkiem jest pełne zaufanie dzieci do rodziców, zwłaszcza dziecka do matki, lub do kogoś, kto zdołał posiąść to jego zaufanie, o ile ani ojciec, ani matka zaufania tego godnymi nie są. To jest rzecz wprost niezbędna.
Jeśli dziecko ma ojca, który chybił honorowi w walce życia, to nietylko jest on zbędnym dlań, ale jest mu wprost szkodliwą zawadą moralną. Ojciec taki, zachowaniem swojem, czy słowami, niweczy wszyst-